Ostatnio dostałam zaproszenie (wiadomość, że zajmuję się problematyką małżeńską zatacza coraz szersze kręgi) na spotkanie dotyczące małżeństwa i rodziny. Może na nie pójść każdy, a wstęp jest całkowicie wolny. Wykłady poprowadzi małżeństwo państwa Grabowskich, znane z licznych książek i wystąpień o tematyce rodzinnej. Ja z wielką ciekawością się wybieram. Przede wszystkim dlatego, żeby zobaczyć jak pracują inni, bardziej ode mnie doświadczeni. Po drugie żeby posłuchać co mają ciekawego do powiedzenia i czerpać z ich doświadczeń, a po trzecie żeby doświadczyć znowu bycia słuchaczem, a nie mówcą, pouśmiechać się do męża siedzącego obok i żeby pomyśleć ile jest jeszcze do zrobienia 🙂
26.11.2013r. Muszę powiedzieć, że byłam na sobotnim wykładzie i jestem bardzo rozczarowana. Po pierwsze prelegenci nie byli dla mnie autentyczni w tym co mówili, przykłady mieli pościągane z internetu, a sam przekaz pozostawiał wiele do życzenia. I wcale nie chodzi o to, że treści były mało ważne, czy nudne. Chodzi o to, że słuchanie przez 1,5 godz. teoretycznego wykładu o małżeństwie jest mało porywające. Były co prawda przykłady „z własnego doświadczenia”, ale zabrakło tego czegoś. Oczywiście nie musi tak być. Świetnym przykładem jest tutaj pastor Mark Gungor i jego wykład „Przez śmiech do lepszego małżeństwa”. Po prostu do takich prelekcji trzeba mieć dar. Tutaj okazało się, że książki państwa Grabowskich są dużo ciekawsze niż słuchanie ich na żywo.